Naprawa wentylatora przy użyciu dyktafonu

Współczesny, bardzo nowoczesny, a więc i wydajny komputer posiada poza niewykorzystaną przez użytkowników mocą ;) jeszcze masę ciepła w sobie, które trzeba odprowadzić z obudowy, żeby nie przegrzać i w efekcie nie uszkodzić części elektronicznych w nim zawartych. Pisząc w skrócie: super wydajne procesory i super wydajne karty graficzne generują całą masę ciepła i czymś to ciepło trzeba odprowadzić. I tu sposoby są różne (to temat na inny artykuł) – z różnych powodów najczęściej stosowane jest chłodzenie aktywne realizowane poprzez wentylatory. Współczesny komputer najczęściej posiada wentylator na procesorze, karcie graficznej (czasami nawet 2!), chipsecie i przeważnie w zasilaczu. Wentylatory mają tą paskudną cechę, że niestety hałasują niemiłosiernie, a nie każdy wentylator można zwolnić, żeby hałasował mniej. O ile jeszcze wentylatora na chipset można się w niektórych przypadkach pozbyć stosując po prostu większy radiator i/lub lepszą pastę termoprzewodzącą, to wiatraka na procesorze już się tak szybko nie pozbędziemy. W zasilaczu podobnie, nawet jak zastosujemy większy wentylator i będzie się on kręcił wolniej (albo zmiennie w zależności od wykorzystania mocy zasilacza – stosowane w droższych modelach zasilaczy) to i tak wcześniej czy później wentylator zacznie rzęzić lub piszczeć. Jest to spowodowane wycieraniem się łożyska w wiatraku. No i zaczyna się problem – zaczyna nam się wydawać, że coś rzęzi w komputerze lub podniósł się poziom hałasu z powodu jakiegoś dźwięku, którego do tej pory nie było. I zaczynamy się zastanawiać co to takiego. W tym celu najczęściej otwieramy obudowę (lub przynajmniej jej lewe skrzydło) i szukamy przyczyny. Jeśli już wykluczymy padający twardy dysk (a tak zachowuje się dysk przed awarią właśnie) to pozostają nam wentylatory. Przy odrobinie zręczności i małej głowie może uda się Wam „wysłuchać” który to wiatrak dokańcza żywota. Ale jeśli macie ze dwa dyski twarde, dwa napędy optyczne i jeszcze dodatkowe zasilanie do karty grafiki to bardzo szczerze wątpię czy wsadzicie tam głowę, żeby posłuchać który to delikwent zostanie wymieniony. Czy więc pozostaje nam rozbieranie kompa? Niekoniecznie, naprawdę niekoniecznie…

W jednym z serwisowanych przeze mnie kompów pojawił się taki problem – wentylator chrobotał strasznie, ale tylko co ok. minutę, czasami mniej lub trochę więcej. Wtedy postanowiłem sprawdzić mój pomysł na inną diagnostykę komputera. Do wykrycia delikwenta użyłem odtwarzacza MP3 z funkcją dyktafonu cyfrowego. Dyktafon cyfrowy ma tą wielką zaletę nad analogowym, że dźwięk nagrany po odtworzeniu nie posiada żadnego szumu lub jest on pomijalnie mały. Dyktafon analogowy (czyli zwykły kaseciak) niestety z racji tego, że nagrywa na kasety, nagrywa od razu dźwięk zaszumiony. Do mojego pomysłu można użyć dyktafonu analogowego, ale obróbka materiału wynikowego będzie wyglądać już inaczej i w związku z tym, że nie testowałem go na takowym dyktafonie – opis jak to zrobić nie zostanie zamieszczony. Dla zainteresowanych dodam tylko, że materiał wynikowy trzeba będzie w pierwszej kolejności odfiltrować z szumów i podbić odpowiednie częstotliwości. Dyktafony analogowe odchodzą już w otchłań niebytu, a dyktafon cyfrowy można znaleźć w większości urządzeń uchodzących za nowoczesne i mające cokolwiek wspólnego z dźwiękiem, a więc odtwarzacze MP3/MP4, telefony komórkowe itp. Urządzenia takowe zapisują dźwięk w formacie przeważnie dość znanym i rozpoznawanym przez większość odtwarzaczy w większości systemów operacyjnych. W moim przypadku był to plik WAV (32kbps, 8kHz). Jak się okazało, w zupełności taka jakość wystarczy. Przystawiamy mikrofon do wentylatora np. od zasilacza i nagrywamy ok. 1 minuty szumu tego wentylatora. Nazywamy zapisany plik np. ZASILACZ.WAV, żeby nam się nie pomyliło. Podobnie postępujemy z wentylatorem na procesorze, karcie graficznej itd. Zauważcie, że mały odtwarzacz czy telefon komórkowy jest łatwiej wsadzić do obudowy niż własną głowę ;) Gdy mamy już pliki przeniesione na dysk twardy rozpoczynamy analizę. Można odsłuchać poszczególne pliki mocno podgłaśniając głośniki od komputera, na którymś pojawi się stukanie wentylatora lub świszczenie charakterystyczne dla braku smaru na łożysku. Często jednak niestety głośność nagranego w ten sposób materiału jest za niska. Poza tym może nie każdemu chce się słuchać kilku lub kilkunastu minut bezsensownego szumu. Może nie mieć na to czasu gdy do serwisowania stoi jeszcze kilka komputerów…

W taki razie proponuje otwarcie dowolnego edytora plików dźwiękowych. Żeby daleko nie szukać można się nawet od biedy posłużyć systemowym Rejestratorem dźwięku. Ja jednak jestem daleki od stosowania go do czegokolwiek :) Od lat posługuje się programem Cool Edit Professional 2.0 (z niego dalej będą pochodzić zrzuty ilustrujące ten artykuł), ale z powodzeniem można się posłużyć darmowym Nero Wave Editor’em zawartym w pakiecie Nero, który dostajecie z każdą praktycznie teraz nagrywarką DVD. Otwieracie taki plik i szukacie na analizatorze widma anomalii. Na którymś pliku na pewno znajdziecie coś co odstaje od normy. U mnie to wyglądało w ten sposób (rys. 1). Czerwona strzałka pokazuje jasno i dobitnie stuk wentylatora. Patrzymy na nazwę pliku i już wiemy, któremu wentylatorowi robimy pogrzeb lub rozbieramy i smarujemy łożyska :)

Rys. 1 - Szum wentylatora widoczny na analizatorze widma

Może się jednak zdarzyć, że na żadnym zapisie nie widać nic poza jednostajnym szumem. Wtedy spróbujmy podbić głośność naszego zapisu. Rysunek 2 pokazuje jako przykład jak to zrobić w programie Cool Edit Professional 2.0. Przykład pokazuje, żebyście wiedzieli czego szukać u siebie w programie, którego użyjecie. Jest to jednak podstawowa funkcja każdego programu do obróbki dźwięku, więc nie powinno być problemu.

Rys.2 Podbijanie głośności

Rysunek 3 pokazuje mój zapis po podbiciu o 12 db (decybeli). Jak widać teraz już nie ma żadnych wątpliwości który jest winny :)

Rys. 3 - Szum wentylatora widoczny po podbiciu sygnału

Dla dociekliwych: Jeśli już oglądacie przedstawienie graficzne dźwięku to można tam zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Zmieniając skalę czasu możemy zaobserwować czy wentylator nie odbija w którymś momencie lub może ma skrzywioną którąś łopatkę. Zmieniając płynnie skalę czasu można to zaobserwować.

Program Cooledit lub inny edytor dźwięku można oczywiście ambitniej wykorzystać i ma on wiele ciekawych funkcji, to jednak daleko wykracza poza ramy tego artykułu. Ja chciałem Wam tylko zaprezentować mój pomysł na diagnostykę wentylatorów. Zapewniam, że pomysł ten został sprawdzony w praktyce i przy odrobinie wprawy przy programie do obróbki dźwięku, pomoże Wam bez rozbierania komputera w ciągu kilku minut czegoś się dowiedzieć o generatorach hałasu :-) Nie trudno będzie w ten sam sposób monitorować twardy dysk, jeśli S.M.A.R.T zwraca niepokojące informacje (a dysk nieładnie stuka). Wtedy jednak trzeba już przyczepić czymś rejestrator dźwięku na dłużej do HDD i dokładniej oglądać to co wyjdzie na analizatorze widma. Życzę powodzenia ;)

Linki, które mogą zainteresować czytelników tego artykułu:
http://www.adobe.com/special/products/audition/syntrillium.html – informacje o Cool Edit, teraz to się nazywa Adobe Audition ( nawet nie wiedziałem:) – Syntrillium Software zostało pewnie wykupione przez Adobe)

http://www.nero7.pl/pl/produkty:waveeditor3 – informacje o Nero Wave Editor. Edytor ten znajdziecie również w poprzednich wersjach pakietu.

http://www.dzikie.net/index.php?art=fan_clean – artykuł o czyszczeniu wentylatorów jak już zdiagnozujecie delikwenta:-)

Użytkownicy trafili tutaj szukając: naprawa wentylatora pc, adobe audition widmo częstotliwościowe, naprawa wiatraczka komputerowego, regenarcja wiatraka, regeneracja wentylatora karty graficznej, regenracja wiatraka, szum wentylatora mp3, szum wentylatora w komputerze, wiatrak wentylator naprawa